Oświadczenie Stowarzyszenia Kibiców Gdyńskiej Arki w uzupełnieniu oświadczenia prezydenta Gdyni pana Wojciecha Szczurka dotyczącego wstrzymania finansowania klubu przez miasto.
Pierwsze niezwykle silne sygnały dotyczące sytuacji finansowej i organizacyjnej w naszym Klubie wyszły na światło dziennie wraz z rezygnacją niedawno powołanego prezesa Grzegorza Stańczuka. Pomimo dość skromnego oficjalnego komunikatu, w wypowiedziach już byłego kapitana naszego statku mocno wybrzmiewał brak porozumienia z właścicielami, którzy nie zgodzili się z długofalowym planem rozwoju Arki Gdynia (w planie mowa była o inwestowaniu – dość skromnych – środków finansowych właścicieli).
Od tego czasu sytuacja zmieniała się bardzo dynamicznie, jednak, aby zapewnić bieżące funkcjonowanie klubu, został powołany prokurent spółki – wybór padł na Dariusza Schwarza, który pełni rolę dyrektora klubu. Był to wybór nieprzypadkowy i bardzo przemyślany, wręcz rekomendowany przez miasto. Co bardzo istotne – rola prokurenta jest dość ograniczona i w zakresie możliwości i w czasie działania. Z jednej strony Rada Nadzorcza musi powołać nowy zarząd bez zbędnej zwłoki, z drugiej prokurent reprezentuje spółkę w kwestiach bieżących i nie może wpływać na zmianę strategii spółki.
Tylko te 4 tygodnie działania prokurenta wystarczyły, aby uporządkować kilka kluczowych wręcz kwestii:
- Podpisać umowę z SI dot. szkolenia dzieci i młodzieży (wymóg, aby otrzymać licencję na grę w Ekstraklasie);
- Podpisać umowy partnerskie (m.in. restauracja, sklep);
- Rozwiązać kilka kontraktów dających oszczędności rzędu kilkuset tysięcy złotych w okresie do końca czerwca br.
- Przygotować procedurę licencyjną, a także rozliczenia umów sponsorskich;
Rysuje się tutaj olbrzymie zagrożenie, które nadciąga ze strony pionu sportowego. Wiemy doskonale jak wyglądały ostatnie transfery do klubu. W sumie wyłącznie 1/10 spełnił pokładane w nim nadzieje, pomimo angażowania środków, o których poprzedni trenerzy mogli jedynie pomarzyć. Co więcej, już teraz członkowie zespołu odpowiedzialnego za transfery przychodzą z kolejnymi umowami, których podpisanie spowodowałoby jeszcze większe kłopoty finansowe spółki. Bardzo ważne i konieczne podkreślenia – duża część zobowiązań już podpisanych była podejmowana bez pokrycia w środkach finansowych.
Ostatnie tygodnie to również coraz bardziej napięte na relacji właściciel – miasto Gdynia, których eskalację możemy zaobserwować dzisiaj. Z naszych informacji wynika, że dochodziło do spotkań osób decyzyjnych i przekazywane były szczegółowe informacje dotyczące kondycji spółki, jednak nie znajdowało to zainteresowania u właściciela, który niczym szaman zaklinał rzeczywistość twierdząc, że wszystko jest w porządku. Analizując sygnały o sytuacji finansowej trudno jest znaleźć środki przekazane przez większościowego właściciela, jak również być pewnym, że najwyższe kontrakty są pokrywane z jego prywatnych środków. Zaprzeczać temu może fakt odjęcia z pozycji kosztów wynagrodzenia Azera Busuladzica po rozwiązaniu z nim umowy.
Obecnie wiemy, że został zaproszony nowy kandydat na prezesa zarządu, którego zadaniem ma być uporządkowanie kwestii zarządczych i finansowych – jednak zapoznanie się z dokumentami może spowodować, że ta osoba nie podejmie się zadania, któremu jest bliżej misji samobójczej, niż wyzwaniu w świecie piłkarsko-biznesowym. Rezygnacja z funkcji prokurenta, a także niezwykle istotne wydarzenie, które wcześniej nie było dyskutowane publicznie – rezygnacja przewodniczącego Rady Nadzorczej to tylko początek prawdziwego pożaru w naszym Klubie. To wyraźny sygnał sponsora strategicznego, że nie godzi się na sytuację, która może doprowadzić do potężnego zadłużenia, a następnie degradacji klubu. To pierwsze w historii tak silne powiedzenie: „sprawdzam” od miasta Gdyni do właścicieli SSA – z informacji, które do nas dotarły przedstawiciele Gdyni wyraźnie zasygnalizowali, że konieczne jest dokapitalizowanie spółki kwotą równającej się debetowi, jaki powstanie na koniec tego sezonu. Oznacza to, że pieniądze, które miałyby potencjalnie wpłynąć z miasta nawet w pełnej wysokości nie pokryłyby zobowiązań, a stałyby się narzędziem do spłacania rosnących długów. Tak jednoznaczne stanowisko miasta może potwierdzać, że do kasy klubu nie wpłynęły od właściciela żadne środki na poczynione spektakularne transfery.
Na uwagę może zasługiwać też fakt, że właściciel podjął rozmowy o znacznych podwyżkach dla niektórych piłkarzy pomimo tego, że nie było żadnego zagrożenia, że odejdą oni w kolejnym oknie transferowym. Biorąc pod uwagę informacje o kłopotach finansowych, to co najmniej zastanawiający ruch.
Co dalej?
Możliwe scenariusze nie rysują się zbyt optymistycznie. Dwa najczarniejsze to zamknięcie spółki i budowanie naszego Klubu od 4. ligi albo sprzedaż pakietu kontrolnego nieznanemu nam właścicielowi i tym samym wciąż niepewna przyszłość.
Są również takie, które rysują przyszłość Arki w jaśniejszych barwach: to sprzedaż akcji właścicielowi, który będzie miał wizję rozwoju i odpowiednie zaplecze. Z naszych informacji wynika, że jest osoba, która chciałaby się podjąć tego wyzwania. Jednak obecny właściciel, jeżeli już mówił o sprzedaży, podawał kwotę zupełnie oderwaną od rzeczywistości, która nijak się ma do obecnej sytuacji i realiów.
Kolejny scenariusz będący pośrednim – obecny właściciel cudem uratuje Arkę przed spadkiem, jednak będzie to obarczone potężnym długiem, który finalnie doprowadzi zapewne do upadku Klubu. Jest jeszcze jeden scenariusz, najmniej prawdopodobny, w którym właściciel włoży środki na pokrycie deficytu, aby móc dokończyć sezon i móc spokojnie patrzeć w przyszłość. Ale w tym momencie to zwykła fikcja.