Kolejna i zarazem ostatnia część cyklu o naszych zgodach. Czas na Zagłębie Lubin. Zgoda z trzydziestoletnią tradycją w dość nietypowy sposób została nieoficjalnie przybita.
Z kart historii Zagłębie było pierwszym klubem Zagłębia Miedziowego, który zameldował się w 2 lidze. Debiut nastąpił w sezonie 75/76. Na inauguracji zjawiło się 3 tysiące widzów, czyli niezbyt wielu. W tym czasie w Lubinie zainteresowanie futbolem było umiarkowane. Średnia frekwencja w debiutanckim sezonie wyniosła średnio nieco ponad 2 tysiące widzów na mecz. Na stadionie szalikowców jeszcze nie było, kibice na wyjazdy jeszcze nie jeździli, byli słabo zorganizowani i jeszcze mało aktywni. Po roku drużyna znów spadła, potem krążyła pomiędzy drugą a trzecią ligą.
W sezonie 82/83 zameldowała się jednak w 2 lidze na dobre. Przez trzy kolejne lata znajdowała się w jej czołówce walcząc o awans. Wówczas powstał młyn. Średnia frekwencja wzrosła do około 5 tysięcy widzów. Na niektórych meczach na trybunach zasiadało ich powyżej 10 tysięcy. Młyn liczył maksymalnie 400 osób, pojawiły się pierwsze wyjazdy. Na przykład w Słupsku, na Gryfie, kibiców Zagłębia było 30-tu. W tym czasie powstały pierwsze zgody i kosy.
W sezonie 85/86 Zagłębie melduje się w ekstraklasie. Na inaugurującym meczu, trybuny olbrzymiego lubińskiego stadionu są pełne: 30 tysięcy widzów, na niespełna 70 tysięczne miasto. Na mecze do Lubina zjeżdża się cała okolica, a zwłaszcza pracownicy Zagłębia Miedziowego, których na mecze dowożą zakładowe autokary. W okolicy powstają fan-cluby Zagłębia. Średnia frekwencja w tym sezonie to ponad 17 tysięcy widzów na mecz - najlepszy wynik w całej ekstraklasie. Kibice Zagłębia zaliczają również sporo wyjazdów, choć ich grupa jest typowo piknikowa. Na wyjeździe na Legię zostają mocno obici. W następnych sezonach z roku na rok frekwencja spada.
W sezonie spadkowym 87/88 wynosi już tylko 8 tysięcy. Po rocznym pobycie w 2 lidze Zagłębie wraca do ekstraklasy. Znów kibiców przybywa, choć nie jest ich tak wielu jak jeszcze cztery lata temu. Na inaugurację sezonu 89/90 przychodzi tylko 12 tysięcy ludzi. W następnym sezonie średnia frekwencja to tylko 6 tysięcy widzów, choć drużyna zdobywa Mistrza. Największa kosą pozostaje Śląsk Wrocław. Mecze ze Śląskiem przez Lubinian traktowane są jak derbowe, następuje wówczas mobilizacja w młynie, który potrafi osiągnąć niemal tysiąc szala. Zazwyczaj jednak jego liczebność oscyluje wokół 200-tu. Do Wrocławia kibice Zagłębia potrafią pojechać w ponad 400 osób. Na inne wyjazdy starają się jeździć (choć nie zawsze się to udaje) w grupach liczących od 10 do 40 osób. Oprócz Śląska kosami Zagłębia stają się pobliskie ekipy Chrobrego i Miedzi. Zgodami Zagłębia są kibice Zawiszy Bydgoszcz, Górnika Zabrze, Odry Opole oraz Arki Gdynia. Gdy grają oni w Legnicy lub Głogowie mogą liczyć na setkę Lubinian. Zagłębie posiada masę fan-clubów, w tym jeden znajduje się w odległym o 500km Przeworsku. Najsilniejsze są jednak fan-cluby z Bolesławca i Polkowic.
Sezon 94/95 to lepsza gra drużyny. Kibiców przybywa, a frekwencja rośnie o połowę. Młyn, ostatnio niewielki, zaczyna wzrastać i na niektórych meczach liczy ponad 200 szala. W tym sezonie konsoliduje się nowa ekipa wyjazdowa. Kibice zaliczają wszystkie wyjazdy. Ponadto wspierają swoich przyjaciół w Legnicy i Głogowie. Na meczu Chrobry-Zawisza są w 50-ciu, na Chrobry-Arka w 30-tu a na Miedź-Arka w ponad 200-tu. Kibice Zagłębia starają się również zaliczać niektóre mecze kadry, na meczu Polska-Słowacja w Zabrzu jest ich 35-ciu. W ślad za Arką zrywają zgodę z kibicami Górnika Zabrze. Sezon 95/96 to rekordowy młyn na stadionie Zagłębia. W pucharowym meczu z AC Milan liczy ponoć 1500 osób. Na pozostałych meczach również jest nie najgorszy, bo od 200 do 400 osób. Rekord pada na meczu ze Śląskiem. Wówczas na stadionie są dwa młyny i liczą łącznie 600 szala. Wyjazdy rekordowo duże, kibice Zagłębia nie docierają tylko do Olsztyna. Na uwagę zasługuje 400-tu osobowy najazd na Wrocław oraz dwu-autokarowa wycieczka do Włoch na AC Milan. Ponadto kibice Zagłębia chętnie odwiedzają Legnicę i Głogów, na meczu Miedź-Arka jest ich 200-tu. Sezon 96/97 to wciąż niezły młyn na stadionie Zagłębia. Liczy on zazwyczaj od 100 do 300 osób. Rekord to 600 osób z Legią czy 800 ze Śląskiem. Stabilna jest również frekwencja oraz wyjazdy. Tym razem kibiców Zagłębia nie ma tylko w Tychach. Do historii przechodzi "wyjazd" do Polkowic, gdzie z powodu zajętego przez giełdę samochodową stadionu Zagłębia rozgrywany jest mecz z Widzewem. Policja sadza niemal 600 szalikowców Zagłębia w klatce dla przyjezdnych. Ci w proteście demolują sektor. Policja przepuszcza z zaskoczenia atak na kibiców, atakując z góry sektora. Kibice uciekając napierają na płot, który się wali. Kibice nawzajem tratują się, od strony boiska ochrona pałuje leżących. Kibice rozbiegają sie po stadionie, ale 200 zostaje na sektorze i dalej walczy z policją. Potem wszyscy zaliczają "ścieżkę zdrowia". Mnożą się aresztowania. W tym sezonie kibice Zagłębia zaliczają pierwszą poważną akcję ich bojówki samochodowej, która w następnych latach należy do najlepszej w Polsce. Na parkingu obijają wracającą z Lubina 40 osobową grupkę kibiców Rakowa. Kibice Zagłębia w tym sezonie wspierają w 80-ciu Zawiszę na Chrobrym. Mają też wyjazd życia na kadrę. Na meczu Polska-Włochy w Chorzowie jest ich 80-ciu. Ponadto kibice z honorami żegnają, odchodzącego z klubu, bramkarza Lubinian Mirosława Dreszera, który wsławił się tym, iż obronił szalik Zagłębia na meczu z Ruchem w Chorzowie.
Sezon 97/98 to mimo słabej gry drużyny wciąż spora aktywność lubińskich kibiców. Młyn jest niemal na każdym meczu. Niemal, gdyż w ramach protestu rozwiązuje się na meczu z Lechem, gdy ochrona nakazuje zdjąć flagę z napisem Hooligans. Na innych meczach młyn liczy zazwyczaj od 100 do 300 osób. Na meczu z ŁKS-em dochodzi do sporej zadymy. Kibice ŁKS-u zrywają Zagłębiu flagę, ci chcą ja odzyskać, ale dostępu do Łodzian chroni ochrona. W związku z tym zostaje ona wygoniona ze stadionu. Na pomoc przybywa policja i dochodzi do ganianek na stadionie, które trwają całą drugą połowę meczu. Wyjazdy dobre, zwyczajowo tylko jeden odpuszczony. Kibice Zagłębia pozbawieni zostają możliwości pokazania się we Wrocławiu, gdyż Śląsk wycofuje się z rozgrywek. W tym sezonie kibice Zagłębia nadzwyczaj aktywnie wspomagają swoje zgody. Najwięcej 150-ciu jest ich na meczu Miedź-Odra Opole, 90-ciu na Miedź-Zawisza oraz 50-ciu na Karkonosze-Zawisza. Wspierają też w kilkudziesięciu Arkę na ich barażach o 2 ligę z Piotrcovią. Ponadto w 50-ciu są na meczu BKS Bolesławiec-Chrobry. Ich bojówka często jeździ do Legnicy i Głogowa kroić miejscowych szalikowców.
Sezon 98/99 to wciąż stabilna gra drużyny, stała frekwencja, wyjazdy i młyn. jednym słowem stagnacja, ale na niezłym poziomie. Młyn liczy od 100 do 300 osób. Rekordowy 400-tu osobowy jest na meczu z Lechem. Kibice Zagłębia nie bluzgają na Lecha, następuje ocieplenie stosunków z Kolejorzem. 60-ciu kibiców Zagłębia nie zostaje wpuszczonych na stadion Wisły, natomiast w czasie powrotu z wyjazdu do Poznania (Lech) policja pacyfikuje kibiców, z których jeden w wyniku tego trafia do szpitala. Chuligańsko Zagłębiacy poświęcają większą uwagę swoim znienawidzonym sąsiadom. Jeżdżą na krojenia do Legnicy i Głogowa. Robią nawet wjazd na zebranie kibiców Chrobrego. Na wyjazdach wspiera ich Odra, Arka oraz Zawisza, które to kluby pozostają ich najlepszymi zgodami. Ponadto w 20-tu wspierają swój fan klub z Polkowic na meczu z Chrobrym.
Sezon 99/00 to lekkie ożywienie życia kibicowskiego w Lubinie. Frekwencja rośnie, młyn liczy od 100 do 400 osób. Te 400 zaobserwowano na meczach z Polonią Warszawa, Wisłą oraz Legią. Wówczas młyn prezentował się nie najgorzej, oprócz tradycyjnie ładnych lubińskich flagach na płoty, kibice mają flagi na drzewcach, balony, race itp. Na wyjazdach prezentują się dobrze, choć nie ma ich w Radzionkowie i Łodzi (ŁKS). Najwięcej jest ich na Lechu, gdzie zjawiają się w 250-ciu. Mecz zostaje odwołany i przełożony na następny dzień. Wówczas zaspanych kibiców(dopiero co wrócili, a już musieli jechać znów jechać) kibiców Zagłębia jest nieco ponad stu. Na wyjeździe na Ruch Chorzów siedzą razem z gospodarzami. W Grodzisku demonstracyjnie wychodzą z meczu przed jego zakończeniem, oskarżając piłkarzy o sprzedanie meczu. Ponadto 30-tu Zagłębiaków było na meczu Zawiszy z Pomorzaninem Toruń.
Sezon 00/01 to wzrost frekwencji. Zmienia się oprawa na meczach Zagłębia, kilka razy młyn prezentuje się naprawdę ładnie. Na meczu z Pogonią liczy ponad 300 osób. Kibice maja baloniki. Na meczu z Polonią kibice Zagłębia obrzucają Olisadebe bananami. W prasie odzywają się głosy oburzenia. Na wiosnę młyn jest słabszy. Liczy tylko 200 szala na meczu z Legią, na kilku spotkaniach nie zbiera się w ogóle. Pod koniec sezonu w Lubinie dochodzi do meczu derbowego ze Śląskiem. Zagłębie przegrywa, a kibice obwiniają ponownie swoich kopaczy o sprzedanie meczu. Jeszcze w czasie meczu na boisku ląduje mnóstwo rac. Po meczu tysięczny tłum zbiera się pod budynkiem klubowym. Lecą kamienie, ktoś wrzuca gaz łzawiący. Piłkarze przez godzinę nie mogą skorzystać z szatni, przebywają na boisku. Kibice Zagłębiana wyjazdach dobrze prezentują się tylko jesienią, wiosną odpuszczają kilka wyjazdów, co dotąd zdarzało im się niezmiernie rzadko. Ogółem aż na 6 stadionach nie było kibiców z Lubina. Wspomagają w 15-tu Zawiszę w Kościanie oraz w takiej samej liczbie Odrę na meczu z Sosnowcem. Pod koniec sezonu atakują fanów Chrobrego wracających z Żagania, mocno ich obijają i kroją im wszystkie barwy.
Zgoda z Arką Zawarcie zgody (jeśli tak to można napisać) nastąpiło chyba w 83 roku. Przyjechały na Ejsmonda dwa autobusy z Lubina, takie stare jelcze "ogórki". Usiedli na kortach. Na górce konsternacja co robić, z kim mają zgody, a z kim kosy. Doszło do tego, że nikt nic o nich nie wiedział, więc zostawiliśmy ich w spokoju. Pod koniec drugiej połowy meczu Max do nich poszedł, tak zobaczyć co to za ludzie przyjechali. Po pięciu minutach patrzymy, a ten zapierdala w stronę górki i coś tam macha rękami. Przyleciał i krzyczy, że Zagłębie polewa wódkę. Górka opustoszała w dwie minuty. Po meczu wzięli nas do autokaru dalej i polewali. Podrzucili nas pod dworzec już całkiem pijanych. Tak chyba można by nazwać zawarcie zgody z ZL. Jedynie lata mogą być błędne i nie do końca się zgadzać.
Kolejne lata to lepsza frekwencja i kolejny tytuł mistrzowski. Budowa nowego stadionu, co przekłada się na coraz lepszą frekwencję i bardzo ciekawe oprawy.
Cygan