Działacze Arki Gdynia nie przeszli do porządku dziennego nad kompromitującym występem drużyny w rewanżowym starciu z Wigrami Suwałki. W klubie trwały i nadal trwają narady nad najlepszym rozwiązaniem. Można usłyszeć, że część osób decyzyjnych liczyła, że po tym tragicznym występie Grzegorz Niciński poda się do dymisji, lecz szkoleniowiec Arki nie zamierza rzucać ręcznika i twierdzi, że wciąż ma pomysł na podniesienie drużyny z dna. Trzeba nazwać rzeczy po imieniu. W tym momencie zespół jest mentalnie na absolutnym dnie. Piłkarze stracili całkowicie wiarę w swoje umiejętności, do tego część z nich nie spodziewała się takiej reakcji trybun podczas meczu z Górnikiem Łęczna. W meczu z Wigrami kibice okazali solidne wsparcie, ale szkolne błędy powielane przez zawodników tylko utwierdziły w przekonaniu, że tej drużynie najszybciej pomógłby magik lub dobry psycholog sportowy. Niestety Arka nie poszła śladami choćby Wisły Płock i nie podjęła współpracy z taką osobą, gdy był na to idealny moment. Efekt jest taki, że zawodnicy zapomnieli jak poprawnie wykonywać najprostsze elementy piłkarskiego rzemiosła.
Co dalej? Pewne jest, że w piątek do autokaru z drużyną wejdzie Grzegorz Niciński i jego sztab szkoleniowy. Trener dostał od działaczy instrukcje, że bardzo mile widziane byłoby zwycięstwo na Pomorzu Zachodnim. Porażka w równie koszmarnym stylu co z Górnikiem czy Wigrami w zasadzie stanowiłaby przysłowiowy gwóźdź do trumny. Trener jest świadomy, że to wyzwanie z pogranicza wejścia na Mount Everest, ale jeśli kibic Arki podejmuje się tego drugiego, to i w zwycięstwo na trudnym szczecińskim terenie też trzeba wierzyć. Trener musi dotrzeć do głów zawodników i przekonać ich do swojej wizji. Po meczu z Wigrami szkoleniowiec Arki po raz pierwszy skierował krytykę w kierunku (niektórych) zawodników, licząc, że będzie to wstrząsem, który pobudzi ich do lepszej gry. Czy okaże się to skuteczne? Zobaczymy w sobotni wieczór.
Co w klubie? W Arce, w takich chwilach, problemem jest brak jednoosobowej decyzyjności. Głos ma prezes Wojciech Pertkiewicz, dyrektor sportowy Edward Klejndinst, a także członkowie zarządu i przedstawiciele sponsorów, jak pan Roman Walder czy Tomasz Banel. Nietrudno zauważyć, że w ich gronie także jest podział na zwolenników i przeciwników dalszej pracy "Nitka" z pierwszym zespołem. Wychowanek Arki wie jednak, że nikt już nie stanie za nim murem w przypadku przegranej w Szczecinie. Działacze Arki chcą być przygotowani na każdy rozwój wypadków i zaczęli sondować ewentualnych następców Nicińskiego. Z informacji uzyskanych przez portal arkowcy.pl wynika, że poważnym kandydatem jest Maciej Skorża. To sensacyjne nazwisko, mówimy w końcu o szkoleniowcu, który nie tak dawno wywalczył z Lechem Poznań mistrzostwo Polski. W utrzymaniu jego kontraktu mieliby pomóc prywatni sponsorzy. Przyjście Skorży to całkowita zmiana filozofii budowania drużyny. Skorża zastrzegłby sobie pracę z całym sztabem trenerskim, do tego musiałby dostać gwarancję letnich transferów. Czy Arkę stać na tak radykalną zmianę? Inna kwestia, że nakłonienie Skorży do pracy w Gdyni w połowie kwietnia nie będzie łatwe, a i sam trener zapewne liczy na oferty z topowych klubów ekstraklasy. Arka sondowała też Leszka Ojrzyńskiego, czyli dobrego znajomego Skorży ze studiów. On także pozostaje już długo bez pracy i nawet lepiej nadawałby się do roli "strażaka". Pewne jest jedno - jeśli z Arki odejdzie "Nitek" to jego następcą zostanie uznany szkoleniowiec, który zagwarantuje dalszy rozwój drużyny.
W tym momencie zwracamy się z apelem do kibiców Arki Gdynia. W ostatnim tygodniu internet zalała fala obrzydliwego "hejtu" skierowanego w stronę człowieka, który po 5 latach doprowadził Arkę do ekstraklasy, a po 38 latach do finału Pucharu Polski. W stronę człowieka, który na całe życie ma wytatuowany herb Arki i na pewno chce dla swojego klubu jak najlepiej. Nie ma naszej zgody na taką nierzeczową krytykę na poziomie piaskownicy. Merytoryczna krytyka? Zawsze i jak najbardziej, ale nie stek wyzwisk i żądań wobec wychowanka klubu, który poświęcił mu tyle lat życia. Bez względu na dalszy rozwój wypadków, niech osoby, których nie stać na napisanie niczego innego niż "Nitek wyp...", odpuszczą sobie na kilka dni stronę i forum.